Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:1012.55 km (w terenie 19.00 km; 1.88%)
Czas w ruchu:35:11
Średnia prędkość:27.43 km/h
Maksymalna prędkość:66.58 km/h
Suma kalorii:484 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:77.89 km i 3h 11m
Więcej statystyk

Do Lui

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · Komentarze(1)
Kategoria Wycieczka, 101-200km
Do Lui tym razem przez Schwedt... ;)

Trasa:


Do granicy przez Kołbaskowo, później w Neurochlitz na Oder-Naise Radweg. Bardzo ciepło, powiedziałbym nawet, że gorąco :D Do samego Schwedt dosyć mocnym tempem, choć słaby wiaterek minimalnie pomagał.

Kościół w Mescherin


Pierwsza przerwa za Ognicą. Dwa fajne, dosyć długie podjazdy za Ognicą i przed Widuchową. W Gryfinie kupiłem dodatkowy litr wody. Od Gryfina na wschód drogą powiatową do starej "trójki" i dalej standardowo do Płoni.

I tak kilkaset kilometrów na południe można jechać (wierzcie, może się znudzić):




Niedaleko Schwedt:

Masa Krytyczna

Piątek, 27 kwietnia 2012 · Komentarze(1)
Kategoria Stat
Masa Krytyczna z wielką mobilizacją przed Świętem Cyklicznym które mamy w przyszłym miesiącu... ;)
Pierwszy raz przyjechała ze mną Lui - bardzo jej się podobało :D Nikt w nią nie wjechał, nie przewróciła się, co przy tak powolnej jeździe nie jest wcale takie proste. Mieliśmy pojechać jeszcze na Głębokie podyskutować o Masie, ale chmury zapowiadały deszcz który ostatecznie nie spadł... ;)

Krugsdorf, Torgelow, Ueckermunde

Piątek, 27 kwietnia 2012 · Komentarze(2)
Kategoria Wycieczka, 101-200km
Trasa:


Z domu wyjechałem przed 10. Najpierw przez Buk do Niemiec, trasą identyczną jak kiedyś, gdy jechaliśmy bardzo liczną ekipą do osady Wkrzan w Torgelow... ;)

Jezioro Kleiner See koło Koblenz:


Martwy, zalany przez wodę las (Koblenz):


Mausoleu von Eickstedt (Koblenz):


Pora karmienia (Koblenz):

---------------------------------------------------------------------------------

Później dalej na zachód przez małe wioseczki aż do głównej drogi Pasewalk - Torgelow. Wcześniej wszędzie idealnie równe asfalty ze szczątkowym ruchem, tu duży ruch, ale mnie to nie dotyczyło, bo wiedzie tamtędy asfaltowa droga rowerowa do samego Ueckermunde... ;) W ogóle Ci Niemcy to łebski naród - my pakujemy się w elektrownie atomowe, a oni w darmową energię:



---------------------------------------------------------------------------------
Gdzieś przeczytałem ciekawostkę, że elektrownie atomowe wcale nie są tak przyszłościowe jak się mówi, ponieważ przy obecnych tendencjach budowy elektrowni węglowych i atomowych, to uran (jako paliwo) skończy się szybciej od węgla kamiennego! Jak przełoży się to na ceny surowca i ostatecznie na ceny energii chyba nie muszę pisać. A ogniwa słoneczne, kolektory i farmy wiatrowe powstają w Niemczech jak grzyby po deszczu - jest to efekt rządowych dopłat... ;)

Pierwszy postój nie licząc postoi na zdjęcia w Eggesin na tamtejszym rynku. Zdjęcia, ryż, picie, opalanko w grzejącym słońcu i jazda dalej.

---------------------------------------------------------------------------------

Dalej DDRem do Ueckermunde - przyjemna, letniskowa mieścina nad Stettiner Haff. Sporo remontów przed sezonem, ruch wahadłowy, ale mnie na rowerze to nie dotyczyło.






---------------------------------------------------------------------------------
Z Ueckermunde trasą rowerową dookoła Zalewu Szczecińskiego


Kilka kilometrów dalej zmiana na trasę Odra-Nysa. Jeden z moich ulubionych etapów od Bellin przez Warsin do Rieth - piękna pogoda, idealnie równa, asfaltowa droga rowerowa przez lasy i pola, niedaleko z lewej Zalew Szczeciński. Dookoła sporo ptaków, mew, kaczek z młodymi, wszystko zielone budzi się do życia. Czułem się rewelacyjnie, uśmiechałem się sam do siebie... ;)
Punkt widokowy niedaleko Rieth:

Kuter rybacki w Rieth:


Dalej standardowo lasem do Hintersee i dalej oklepaną i nudną drogą przez granicę, Dobieszczyn, Tanowo do Szczecina... ;)

Do Lui

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · Komentarze(2)
Kategoria Stat, 101-200km
Miało być przez Mescherin do Gryfina i dalej do Lui, ale w Kołbaskowie tablice informacyjne przypomniały mi że most Mescherin-Gryfino jest rozebrany :P
Cofnąłem się do ronda Hakena i dalej do Podjuch i przez Puszczę Bukową asflatem... ;) W Starym Czarnowie takie dzieło sztuki nowoczesnej przyuważyłem:



Niech mi ktoś spróbuje wmówić, że pieniądze szczęścia nie dają... :P

Do Misiacza

Sobota, 21 kwietnia 2012 · Komentarze(1)
Kategoria Stat
Tu, na moim blogu, były już różne wpisy. Było kilkadziesiąt "Do Lui", było kilka "Do babci", było masę "Do miasta" i "Do pracy", ale "Do Misiacza" jeszcze nie było ;) Wróciłem "Do domu" z trasy "Do babci" przez Nowe Warpno i Trzebież. Prysznic, obiad do mikrofali, piwo - standardzik. Włączam lapka, odpalam BSa poczytać co inni pokręcili. Wpis pod jednym z moich wypadów od Misiacza - "przeczytaj wiadomość". Wiadomość Misiacz napisał dzień wcześniej, a ja dupa wołowa nie przeczytałem. Wiadomość dotyczyła niewielkiej, kameralnej imprezy-grilla na jego działce luźno powiązanej z jego 40-tymi urodzinami. Imprezy która zaczęła się już półtora godziny wcześniej. Szybko z telefon, krótka rozmowa i na rower. Dobrze, że piwa w domu nie zdążyłem otworzyć ;) Impreza okazała się faktycznie kameralna - na oko 30 osób, może nawet nieco więcej. Sporo znajomych twarzy - osób luźno powiązanych z rowerami ( ;) ), do tego jeszcze rodzina, przyjaciele i znajomi Misiacza nie związani z rowerami, więc ich nie znałem. Wypiłem piwko, kiełbaski nie zjadłem, bo po obiedzie byłem. Impreza bardzo fajna, trochę jak Masa Krytyczna, tyle rowerów tam stało. No i pierwszy grill w tym roku. Ktoś mądry rozpalił zawczasu ognisko i bardzo dobrze, bo większość osób została do późna, a zrobiło się chłodno... ;) Jeszcze raz Paweł wszystkiego dobrego i dzięki za zaproszenie, bawiłem się świetnie :D

Do babci w Policach przez Nowe Warpno i Trzebież

Sobota, 21 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Wycieczka, 101-200km
Miałem podskoczyć do babci, odwiedzić ją i kilka rzeczy podrzucić. Umówiłem się smsowo (babcia nie słyszy) że będę o 12, więc skoro tyle czasu z rana, to stwierdziłem, że nie muszę jechać do niej najprostszą drogą... ;)

Trasa:


Odcinek od Dobrej do Rzędzin nową drogą rowerową. Równiutko, cicho i spokojnie. Końcowy etap dopiero w budowie, więc jechałem piaskiem - przełaj... ;) Od Rzędzin do Nowego Warpna drogą teoretycznie asfaltową, a w praktyce dalej przełaj. Koła 26", cienkie opony napompowane do 6,5atm, więc nieźle mnie wytrzęsło. ;p

Nowe Warpno
(a tata mówił - nie rób zdjęć podczas jazdy tym biednym aparatem w komórce - nie posłuchałem :p)

Nowego Warpna cd:



Będą rybki ;)



Chciałem jeszcze cyknąć zdjęcie Riether Werden, czyli słynnej, bezludnej, opuszczonej wyspy którą szczecińscy rowerzyści często fotografują z Rieth. Na jednym z pomostów 7 albo 8-letni chłopiec łowił ryby, zapytałem więc czy jest jakieś dobre miejsce do zrobienia tego zdjęcia. Tłumaczył mniej - więcej tak: "Musi pan pojechać tą drogą, i koło domu mojej cioci skręcić w prawo, i tam będzie takie miejsce." Inaczej wytłumaczyć nie umiał, a ja ni w ząb nie wiedziałem gdzie mieszka jego ciocia :P Czas naglił więc odpuściłem.

Jest i Trzebież:


Do babci dojechałem o 12:12, ale nie była zła, gdy wyjaśniłem którędy jechałem ;) Upiekła mi megasmaczne, kruche, maślane ciasteczka. Obejrzałem kwalifikacje do GP Bahrajnu, trochę pogadałem, zjadłem obiad i ok. 16 pojechałem do domu... ;) Tym razem prostszą drogą przez Siedlce i Leśno Górne.

Rosówek, Grambow, Locknitz

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · Komentarze(6)
Kategoria Wycieczka
Przed południem do Madbike po nowe opony. Jedna z półtora-calówek Duro powoli kończy żywot - pęka oplot w jednym miejscu i widać już niewielkie wybrzuszenie. Jako że trasy czasem nawet rzędu 200-230km nie są mi obce, a nie lubię wracać pociągiem, PKSem czy samochodem trzeba było zainwestować. Zresztą plany na ten sezon są ambitne i trzeba sobie jakoś pomóc. Wybór padł na Maxxisy Detonatory 26x1". Waga 286 i 289g... ;)
Koszmarnie ciężko się je zakładało, ale może to kwestia nowych kół :P
Obręcze Alexy ACE18, piasty Novateca i szprychy CNSpoke 2.0.
Efekt:

Może być, chociaż rurki ramy sporo grubsze od kół... ;) Wizualnie fajny, tylko czemu tak koszmarnie ciężki :/

Trasa:


Kościół w Rosow z charakterystyczną wieżą ;)


Odpoczynek za Nadrensee


Panorama


Ogień... ]:D



Rozmiar kół zmieniłem w liczniku na właściwy, bo przy zmianie opon obwód uległ minimalnie zmianie. Nie wiem co mi się dziś stało, superkompresja czy co? Kwestia nowych kół i cieniutkich opon czy psychika? :P

Dziś poszedł ogień... ;)

Prenzlau

Poniedziałek, 16 kwietnia 2012 · Komentarze(6)
Kategoria Wycieczka, 101-200km
Prenzlau chciałem odwiedzić już dawno, ale jakoś nie było okazji. Szkoda, że nie wiedziałem, bo kilka dni wcześniej dwóch Pawłów (Sargath i Axis) przejechali całkiem podobną trasę wraz ze zwiedzaniem Prenzlau właśnie.

Wyjechać miałem przed 10, ale wynikło kilka nieprzewidzianych i denerwujących spraw i koniec końców wyruszyłem po 13.

Trasa:


Do Niemiec wjechałem przez Warnik, następnie Krackow i Penkun. Szybka fotka kościoła i jazda dalej.

------------------------------------------------------------------------------

Kościół w Sommersdorf

------------------------------------------------------------------------------

Pierwsza krótka przerwa na ryż w Schmolln





------------------------------------------------------------------------------

Generalnie od Penkun jechało się bardzo ciężko, wiał ukośny północno-wschodni, bardzo silny wiatr. Prędkości oscylowały w granicach 20-24km/h na prostych. Do tego masa odkrytych terenów, pól. Zacząłem się zastanawiać, czy wrócę przed zmrokiem do domu. Gdy w końcu dojechałem do Prenzlau, byłem już nieźle zmęczony.

Prenzlau posiada świetną, zabytkową zabudowę, a nawet jeśli stawia się nowe budynki, to tak, aby stylem nie odbiegały mocno od pozostałych. Tam nikt nie wpadł na genialny pomysł stawiania bloków albo tras szybkiego ruchu dookoła zabytków (vide nasza Baszta Panieńska i Zamek Książąt Pomorskich).

Uliczki w Prenzlau









------------------------------------------------------------------------------

Park

------------------------------------------------------------------------------

Baszta i brama wjazdowa - pozostałości dawnego systemu obrony miasta. Spora część murów jest dobrze utrzymana i można się swobodnie po niej przechadzać.



------------------------------------------------------------------------------

Kościół Najświętszej Marii Panny w Prenzlau






Pomnik Marcina Lutra - niemieckiego reformatora religijnego

------------------------------------------------------------------------------

Kościół Świętego Ducha w Pranzlau



------------------------------------------------------------------------------

Wieża Środkowa

------------------------------------------------------------------------------

Nawet komenda / komisariat policji jakoś tak ładnie wygląda ;)

------------------------------------------------------------------------------

Czas naglił, więc nie zabawiłem w Prenzlau długo - do nadrobienia w przyszłości. Dalej pojechałem do Pasewalku na półnoć, ponownie walcząc z ukośnym wiatrem. Bywało niebezpiecznie, bo trasa była nieco bardziej ruchliwa niż się spodziewałem, a ja walczyłem z wiatrem z boku jadąc nieco zygzakiem. Liczyłem na jakąś drogę rowerową, ale na tej trasie nie ma żadnej, dopiero 3-4km przed samym Pasewalkiem jest twór z kostki. Mimo tego że nie jechałem przy prawej krawędzi jezdni, niemieccy kierowcy okazali się wyrozumiali i odpowiedzialni - jak zwykle. Za to "nasi" również nie zawiedli: W Blindow, niewielkiej wioseczce kilka kilometrów za Prenzlau władze zbudowały wysepki na środku jezdni celem spowolnienia ruchu samochodów na terenie zabudowanym. Jednak taki jeden, mimo że było wąsko, musiał swoje cztery lit... koła wcisnąć. Już miałem zamiar pozdrowić go środkowym palcem, gdy zobaczyłem blachy - ZKA. Machnąłem tylko ręką zrezygnowany... ;)
W Goritz druga i ostatnia przerwa na ryż. Trochę się bałem, że mnie odetnie, bo został mi jeszcze tylko batonik.
Do Pasewalku bez ekscesów i ciekawostek.
W Pasewalku pierwotnie chciałem również trochę pozwiedzać i przypomnieć sobie okolicę, ale było późno, więc sobie darowałem. Po wyjeździe z miasta wiatr zaczął w końcu pomagać. Wiał bardziej z boku niż z tyłu, ale mi wystarczyło że nie przeszkadzał... ;) Żądza prędkości i z licznika nie znikała 3 z przodu, a nierzadko pojawiały się 4 i 5... ;) W okolicach Rosow i Locknitz wiatr jakby osłabł - jak na złość. Za Locknitz skręciłem na Plowen, bo nie lubię tamtego odcinka. Za wioską źle skręciłem i wyjechałem na tą samą drogę (104) jakieś 3km dalej :D Great...
Od Skarbimierzyc ładny zjazd do Mierzyna i Szczecina, więc prędkości też były "satysfakcjonujące". Przynajmniej kierowcy nie musieli się fatygować z wyprzedzaniem.

V Max: 66,56km/h osiągnięta na odcinku Ladenthin-Nadrensee - nieco z wiatrem i z niedużej górki.

Liczba dnia: 213 - ilość wiatraków widocznych z pewnego wzniesienia między Schmolln a Randowtal. Widok niesamowity...

Nigdy wcześniej nie widziałem Borsuka, szkoda tylko że potrącony i martwy. Piękne futro...

Lathenthin, Locknitz, Hintersee

Sobota, 14 kwietnia 2012 · Komentarze(4)
Kategoria Wycieczka, 101-200km
Z rana do Madbike skoczyłem, Piotrek skrócił mi dwa łańcuchy do odpowiedniej długości - dzięki ;) Chciałem jeszcze kupić dwie opaski na obręcze, ale nie mieli żadnych fajnych. Potoczyłem się więc do Synkrosa, gdzie kupiłem dwie opaski od Michaliny :P
Wróciłem do domu, wymieniłem łańcuch w Krossie (jeżdżę na 3 łańcuchy), założyłem opaski na nowe koła. Zadzwonił Tomek z propozycją, żeby się gdzieś przejechać. Miałem w planach krótką traskę po Niemczech, więc umówiliśmy się o 1150 na rondzie Reda.
Trasa:


Przez Warzymice i Warnik wjechaliśmy do Niemiec. Piękna pogoda, bezwietrznie, więc jechało się bardzo przyjemnie. Nawet średnia całkiem niezła się robiła, mimo raczej turystyczno-rekreacyjnego nastawienia. Ze Schwennenz do Sonnenbergu kilka km bruku, więc jechaliśmy obok drogi - trochę nas wytrzęsło.
W Locknitz krótka przerwa fotograficzna przy pomniku:

----------------------------------------------------------------------

----------------------------------------------------------------------
Pieso-kot który służył nam za taboret:

----------------------------------------------------------------------
Ach, ta niemiecka dbałość o detale :P

----------------------------------------------------------------------

Z Locknitz pojechaliśmy na północ. W Rothenklempenow jest mały zameczek, a właściwie wieża obronna. Widok z góry:

----------------------------------------------------------------------

----------------------------------------------------------------------

----------------------------------------------------------------------

Po sesji dalej na północ niemal do Hintersee, tam odbiliśmy już w prawo po chwili wjeżdżając do Polski. Dalej Stolec > Buk > Dobra > Szczecin. Od granicy Tomka trochę odcięło, za mało papu zabrał ze sobą (choć wziął tyle co ja) i toczyliśmy się powoli. Jako, że było po drodze, to wpadł do mnie na racuchy, żeby do domu jakoś dojechać. Kawałek z nim pojechałem, żeby do stówy dobić i szybko wróciłem, bo w planach była jeszcze impreza u Sławka... :P Skutki imprezy jeszcze teraz czuję :D