Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:1012.55 km (w terenie 19.00 km; 1.88%)
Czas w ruchu:35:11
Średnia prędkość:27.43 km/h
Maksymalna prędkość:66.58 km/h
Suma kalorii:484 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:77.89 km i 3h 11m
Więcej statystyk

Samotnie po Niemczech

Czwartek, 12 kwietnia 2012 · Komentarze(2)
Kategoria Wycieczka
Chciałem Sławka wyciągnąć, bo mówił, że wolne ma, ale okazało się, że coś tam mu wyskoczyło, więc pojechałem sam. Trasa w rejony, w których ostatnio w ogóle nie jeździłem.

Trasa:
/

Jechało się bardzo przyjemnie, swoim tempem. Chciałem przypomnieć sobie kilka dróg i tak sobie przypominałem, że ze Schwennenz zamiast na Stobno pojechałem na Ladenthin i dalej na Warzymice. Jak to się stało, to nie wiem, bo tamtą drogą jechałem już wiele razy. Tym sposobem wyszło 10km więcej i odwiedziłem Lui na uczelni, bo po drodze było ;)
Fajne miejsce między Storkow i Tantow, dosyć wysoko droga tamtędy prowadzi i ładne widoki są. Nawet dziś, mimo ciągle padającego deszczu. Naliczyłem 10 farm wiatrowych dookoła, najmniejsza składała się z 4 wiatraków, największa z blisko 20... ;)
Poza tym dziś wjeżdżając do Polski był jeden z tych nielicznych razów, gdy polski asfalt podobał mi się bardziej niż niemiecki. W Niemczech gładki asfalt był cały mokry od wody, a u nas dosyć szorstki (ale równy, żeby nie było) i miejscami był idealnie suchy... Dziwne. Poza tym rower zebrał masę dżdżownic z drogi - wylazły robale ze względu na wilgoć. Po powrocie nie mogłem na to patrzeć i pobieżnie umyłem maszynę.

Do Lui

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 · Komentarze(1)
Kategoria Stat
Świątecznie do Lui. Do Płoni jechałem pod wiatr. U Lui świąteczny obiadek z rodziną, ciasto - dość powiedzieć, że mało co nie pękłem ;) Powrót z wiatrem i dodatkowym balastem ;)

Miasto i z tatą na Głębokie

Piątek, 6 kwietnia 2012 · Komentarze(0)
Kategoria Stat
Z rana po mieście, trzeba było kilka spraw załatwić.

Wieczorem z tatą na Głębokie pojechaliśmy, musiał przetestować swój nowy-stary rower. Maszyna to stalowy Superior ze sztywnym widłem - tak wyglądały rasowe górale jakieś 12 lat temu. Dwa dni pracy i rower odżył. Przerzutki po 8 latach przerwy nie wymagały nawet regulacji! Z hamulcami się trochę męczyłem, teraz to działa znośnie - brzytwy to nie są, ale do miejskiej jazdy wystarczą. Koła wycentrowałem najlepiej jak potrafiłem, ale i tak przednie minimalnie pływa na boki - chyba już się tego nyplami nie da bardziej skorygować. Do roweru dołożyłem błotniki i bagażnik - jak będzie padało, to na krótsze traski po mieście chyba sam będę tą maszynę podkradał :D Jeszcze blat jest skrzywiony, więc będę musiał korbę w imadło wsadzić i trochę poprostować.
Zdjęcie jutro zrobię, jak będzie jasno. ;)

Edit: Na Głębokim zamieniliśmy się rowerami i butami i tata miał okazję przejechać się w SPD. "Bardzo fajny wynalazek, trochę jak noski." - tak powiedział. Rundka dookoła Głębokiego nie okupiona została żadną wywrotką. ;)