Samotnie po Niemczech
Czwartek, 12 kwietnia 2012
· Komentarze(2)
Kategoria Wycieczka
Chciałem Sławka wyciągnąć, bo mówił, że wolne ma, ale okazało się, że coś tam mu wyskoczyło, więc pojechałem sam. Trasa w rejony, w których ostatnio w ogóle nie jeździłem.
Trasa:
/
Jechało się bardzo przyjemnie, swoim tempem. Chciałem przypomnieć sobie kilka dróg i tak sobie przypominałem, że ze Schwennenz zamiast na Stobno pojechałem na Ladenthin i dalej na Warzymice. Jak to się stało, to nie wiem, bo tamtą drogą jechałem już wiele razy. Tym sposobem wyszło 10km więcej i odwiedziłem Lui na uczelni, bo po drodze było ;)
Fajne miejsce między Storkow i Tantow, dosyć wysoko droga tamtędy prowadzi i ładne widoki są. Nawet dziś, mimo ciągle padającego deszczu. Naliczyłem 10 farm wiatrowych dookoła, najmniejsza składała się z 4 wiatraków, największa z blisko 20... ;)
Poza tym dziś wjeżdżając do Polski był jeden z tych nielicznych razów, gdy polski asfalt podobał mi się bardziej niż niemiecki. W Niemczech gładki asfalt był cały mokry od wody, a u nas dosyć szorstki (ale równy, żeby nie było) i miejscami był idealnie suchy... Dziwne. Poza tym rower zebrał masę dżdżownic z drogi - wylazły robale ze względu na wilgoć. Po powrocie nie mogłem na to patrzeć i pobieżnie umyłem maszynę.
Trasa:
/
Jechało się bardzo przyjemnie, swoim tempem. Chciałem przypomnieć sobie kilka dróg i tak sobie przypominałem, że ze Schwennenz zamiast na Stobno pojechałem na Ladenthin i dalej na Warzymice. Jak to się stało, to nie wiem, bo tamtą drogą jechałem już wiele razy. Tym sposobem wyszło 10km więcej i odwiedziłem Lui na uczelni, bo po drodze było ;)
Fajne miejsce między Storkow i Tantow, dosyć wysoko droga tamtędy prowadzi i ładne widoki są. Nawet dziś, mimo ciągle padającego deszczu. Naliczyłem 10 farm wiatrowych dookoła, najmniejsza składała się z 4 wiatraków, największa z blisko 20... ;)
Poza tym dziś wjeżdżając do Polski był jeden z tych nielicznych razów, gdy polski asfalt podobał mi się bardziej niż niemiecki. W Niemczech gładki asfalt był cały mokry od wody, a u nas dosyć szorstki (ale równy, żeby nie było) i miejscami był idealnie suchy... Dziwne. Poza tym rower zebrał masę dżdżownic z drogi - wylazły robale ze względu na wilgoć. Po powrocie nie mogłem na to patrzeć i pobieżnie umyłem maszynę.