Dawno nie byłem w terenie, co było widać. Z Piotrkiem, Tomkiem, Andrzejem, później dołączyli Kasia i Paweł. Po powrocie do domu czułem w nogach, że spora przerwa mi się nie przysłużyła... ;)
Z Tomkiem i z nowopoznanym Piotrkiem byłem umówiony o 19, ale pojechałem na Arkonkę prawie półtora godziny wcześniej. Najpierw sporo sam pojeździłem, później Tomek nas przegonił po fajnej trasie. Piotrek się nie pojawił, za to przyjechał nowy kolega - Michał. Fajnie sobie radził, dobrze nam się jeździło. Sporej części tras sam nie znałem, więc momentami jechałem dosyć zachowawczo, żeby z trasy nie wypaść, ale źle nie było... ;) Dosłownie pod koniec łańcuch mi się rozpiął. Akurat wcześniej go zmieniałem (trochę skakał po kasecie), więc to pewnie przyczyna. Sporo czasu nam zeszło na szukaniu łańcucha i części spinki w ściółce, komary prawie nas żywcem zjadły. Wszystkie części znalezione - zakładam i okazuje się, że połowa spinki nie jest moja! :D Widać ktoś inny sporo wcześniej ją zgubił, bo już zardzewiała i nie dało rady jej założyć. Chwilę później znaleźliśmy moją drugą połówkę spinki i jazda dalej. Arkonką na Błonia, tam pożegnaliśmy się z Tomkiem i razem z Michałem pojechaliśmy w swoją stronę, bo okazało się, że niedaleko siebie mieszkamy... ;) Michał dopiero od niedawna w Sz-nie, więc ja prowadziłem. Niedaleko jez. Słonecznego na krawężniku znowu się spinka rozpięła... -.- Na szczęście jedna połówka wypadła, więc nie było dużo szukania. Przy rondzie na Gumieńcach pożegnałem kolegę, który wiedział już jak stamtąd dojechać i wróciłem do domu. ;) Fajnie się jeździło, tylko ta spinka mogłaby się nie rozpinać :P I trochę słabo dziś oponki trzymały, zwłaszcza na piasku mnie często bokiem stawiało, przód zwłaszcza,
Podobnie jak wczoraj nacisk na technikę. Raz łańcuch spadł między największą zębatkę kasety a piastę koła i dobre 10 minut próbowałem go wyciągnąć o.O Już myślałem, że będę musiał wracać autobusem, ale ostatecznie się udało. Ręce całe brudne od smaru, ale mogłem jechać dalej. ;)
Dawno na treningu nie byłem, miało być dla osób początkujących, a wyszło jak zwykle, czyli momentami niezłe ciśnięcie... ;) Siodło niezdobyte nadal. Ale poza tym jechałem wszystko, zadowolony jestem, bo flow był :D Oponki CST od Piotrka niepozorne, ważą w granicach 680g, więc akceptowanie. Płytki bieżnik (troche jak RaceKingi), a ogarniał. Chyba najlepsze opony na jakich jeździłem jak dotąd. Piasek - ok, podjazdy - prawie ok, zjazdy - ok i hamowanie bardzo dobre. Tylko dziwne, bo po napompowaniu 60psi, czyli prawie max, nadal dosyć mocno się uginają. Dzisiaj tak rewelacyjnie mi się jeździło, że jutro też jadę. 2 miesiące ciśnięcia asfaltu i głód terenu wrócił... ;) Top Speed prawie jak u Pawła (Axisa), bo razem cisnęliśmy z górki na koniec. To samo przełożenie, on miał 65,77km/h, więc 0,09km/h szybciej... :P
Dawno nie jeździłem w terenie... ;) Po przesiadce ze slicków 1" na terenowe opony czułem się jakbym na 29erze jechał. :D Kilka fajnych zjazdów zaliczyłem, choć podjazd przy Siodle dalej nieosiągalny :/