Arkonka, Wkrzańska
Środa, 23 maja 2012
· Komentarze(1)
Z Tomkiem i z nowopoznanym Piotrkiem byłem umówiony o 19, ale pojechałem na Arkonkę prawie półtora godziny wcześniej. Najpierw sporo sam pojeździłem, później Tomek nas przegonił po fajnej trasie. Piotrek się nie pojawił, za to przyjechał nowy kolega - Michał. Fajnie sobie radził, dobrze nam się jeździło. Sporej części tras sam nie znałem, więc momentami jechałem dosyć zachowawczo, żeby z trasy nie wypaść, ale źle nie było... ;) Dosłownie pod koniec łańcuch mi się rozpiął. Akurat wcześniej go zmieniałem (trochę skakał po kasecie), więc to pewnie przyczyna. Sporo czasu nam zeszło na szukaniu łańcucha i części spinki w ściółce, komary prawie nas żywcem zjadły. Wszystkie części znalezione - zakładam i okazuje się, że połowa spinki nie jest moja! :D Widać ktoś inny sporo wcześniej ją zgubił, bo już zardzewiała i nie dało rady jej założyć. Chwilę później znaleźliśmy moją drugą połówkę spinki i jazda dalej. Arkonką na Błonia, tam pożegnaliśmy się z Tomkiem i razem z Michałem pojechaliśmy w swoją stronę, bo okazało się, że niedaleko siebie mieszkamy... ;) Michał dopiero od niedawna w Sz-nie, więc ja prowadziłem. Niedaleko jez. Słonecznego na krawężniku znowu się spinka rozpięła... -.- Na szczęście jedna połówka wypadła, więc nie było dużo szukania. Przy rondzie na Gumieńcach pożegnałem kolegę, który wiedział już jak stamtąd dojechać i wróciłem do domu. ;) Fajnie się jeździło, tylko ta spinka mogłaby się nie rozpinać :P I trochę słabo dziś oponki trzymały, zwłaszcza na piasku mnie często bokiem stawiało, przód zwłaszcza,