Trening... Wszystko pięknie ładnie do czasu wjazdu w teren. Po godzinie zabawy na podjeździe strzelił mi łańcuch - napęd ma już jakieś 14-15tys. nastukane więc w sumie miał prawo. Telefon zaniemógł w najważniejszym momencie, ale po paru minutach odniemógł i mogłem poszukać w necie serwisu rowerowego... Okazało się że jest jeden w Trzebnicy, ale daleeeeko. Skorzystałem więc z pomocy mechanika samochodowego. Trochę to trwało, bo skuwacza nie mieli ( :p ), ale się udało. Powrót na spokojnie, żeby nie strzelił znowu. We Wrocku w tym czasie była ulewa, a ja przyjechałem suchutki... I git, tak może być :)
Zabrałem Lui trochę pokatować w terenie :D Pojechaliśmy na pewne wzgórze określane przez osoby "z branży" mianem Kilimandżaro vel. Kili. Sztucznie usypane wzgórze, na którym górale porobili fajne ścieżki, jest tam także pumptrack dla dirtowców. Swego czasu był tutaj rozgrywany wyścig XC. Ale do rzeczy... W sumie przez większą część to ja kręciłem pętle, a Lui się przyglądała, spotkałem nawet Grześka, Patryka i Bartka od nas z drużyny (Mitutoyo Dema PWr Team). W końcu wziąłem Lui w troki i kazałem też coś pojechać. Zrobiła parę fajnych zjazdów i podjazdów (pod wrażeniem byłem) na jednym ze zjazdów zaliczając efektowne OTB na hopce, której nie brał nawet nikt z górali jeżdżących XC... :D Brak znajomości trasy i hopka której nie było widać. A mówiłem żeby poczekała, to jej pokażę gdzie jechać. ;p Ale była kupa śmiechu, bolące kolano i stwierdzenie na koniec, że najbardziej z całego jeżdżenia podobał jej się lot... :D Pozytywnie...
Kapitalna trasa, kapitalna pogoda - ja chcę mieszkać w górach!!! Z naszego pensjonatu wyjeżdża się praktycznie od razu w teren. Nowy w naszej drużynie - Damian, jako lokals pokazał nam trasę - momentami było ekstremalnie ciężko, rower aż jęczał :) No ale od tego on jest... Ze Złotego Widoku piękna górska panorama ze Szrenicą w centrum. Większość drużyny po drodze się wykruszyła, do końca dotrwało nieco mniej jak połowa zawodników :D Powrót kawałek drogą, podczas którego zerwał się potężny wicher, zwiastujący ulewę. Zdążyliśmy jednak...