Miała być noworoczna setka, ale w Sobótce zrezygnowałem, aby nie spowalniać reszty ekipy. Swoim tempem potoczyłem się do Wrocka, choć średnia nie była zła dzięki wiatrowi w plecy. Pomogła też Cola ze stacji benzynowej. A przełęcz Tępadła na Ślęży pewnie niedługo i tak zaatakuję samotnie tym razem... :)
Świetna miejscówka, niestety bardzo daleko od samego Wrocławia. Ale raz na jakiś czas warto! Sporo liści, więc teren był jeszcze bardziej wymagający niż zazwyczaj. Sporo km, powrót w szaleńczym tempie z moją drużyną i do domu wróciłem ledwo żywy... :)