Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:798.57 km (w terenie 386.00 km; 48.34%)
Czas w ruchu:36:02
Średnia prędkość:22.16 km/h
Maksymalna prędkość:62.60 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:39.93 km i 1h 48m
Więcej statystyk

Trasą Gryf Maratonu

Niedziela, 10 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria Wycieczka
Trasa
(trzeba tylko kliknąć na 30, wtedy się pojawi linia trasy, choć z odwrotnym kierunkiem jazdy. W rzeczywistości jechaliśmy zgodnie ze wskazówkami zegara)

Trasę jechałem z Tomkiem M. Zaczęliśmy około 13. Wcześniej dojechaliśmy z lewobrzeża trochę za mocno szarżując, później za mocno wzięliśmy pierwsze podjazdy i sił zaczęło brakować. Zresztą, co ja się będę tłumaczył, mocno mi spadła kondycja w terenie, kiedyś taka trasa to był pikuś, od początku roku sam asfalt z wyjątkiem dnia wczorajszego, to się odzwyczaiłem. Ale obiecuję poprawę. :D

Co mogę powiedzieć o trasie? Początek zaskoczył bardzo dużą ilością rozbitego szkła! Na szczęście to tylko incydent. Następne 10-12km było GENIALNE! Najpierw ciekawe zjazdy i podjazdy o których istnieniu nawet nie wiedziałem, później duży podjazd i... Piękny, absolutnie fenomenalny górski zjazd, dosłownie serpentyna wzdłuż dosyć stromego zbocza, szeroka może na metr albo nieco więcej, z masą drzew rosnących blisko niej i niemal przepaścią po prawej. Ruszyłem przodem bo Tommy narzekał, że ma końcówkę klocków i ich nie będzie nadwyrężał. Dałem się ponieść emocjom, czułem jak raz tył, raz przód mi ucieka. Szybka kontra, dohamowanie i złożenie się do następnego zakrętu. Głębokie pochylenie, balans ciałem i kolejny zakręt pokonany. Na prostej dokręcanie do dużej prędkości i kolejne hamowanie przed zakrętem. I tak w kółko. To 2-3 minuty najpiękniejszego zjazdu jaki jak dotąd zaoferowały mi okolice Szczecina! Bardzo zazdroszczę bikerom z dalekiego południa tego w jakich okolicach mają okazję pokręcić. Tam to pewnie wygląda ze sto razy lepiej! Niestety to najlepszy z niewielu fajnych zjazdów na trasie. Pozostałe za trudy podjazdów odwdzięczały się kocimi łbami które dawały niewiele prędkości i satysfakcji. W okolicach Glinnej zaczęła się walka z mocnym wiatrem i mocno osłabłem. Dopiero za Kołowem po wjeździe do lasu znów pojechaliśmy szybciej. To moje szczęście: jak z wiatrem to przez las, jak pod wiatr to przez pola :D Generalnie przejechaliśmy to w 2 godzinki, ale bez ciśnięcia do granic. Choć i tak trasa wymagająca. ;) Jak wróciłem do domu, to byłem wypompowany tylko nieco mniej niż po 331km do Kostrzyna. :p Teren robi swoje, teraz jest dobra trasa do katowania. :D

Bukowa

Sobota, 9 kwietnia 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Wycieczka
Jako, że 8 kwietnia pojawiła się trasa Gryf maratonu, postanowiłem zrobić mały rekonesans. Traski na stronie nie ogarniałem ze mocno, stwierdziłem że skoro wiem gdzie jest start, to trasa będzie oznaczona i nie będzie problemów. BŁĄD! :D Trasa jeszcze nie była ostatecznie oznaczona i masę czasu straciłem na poszukiwania.
Trasa: Najpierw czerwonym z Bukowego, później na zielonym, gdzie spotkałem Pawłów: sargatha i axisa. Bardzo miło było zobaczyć znajome twarze. ;) Rozmowa zeszła oczywiście na temat Gryfa, który rozegrał się dnia następnego oraz na nowy sprzęt w rowerze Pawła sargatha. Pojechaliśmy zielonym, wkrótce zmienił się na zielony+niebieski. Chłopaki niezłe tempo zapodali na podjeździe. Gdy szlaki się rozdzielały oni pojechali w prawo niebieskim w stronę Szmaragdowego, ja natomiast w lewo w stronę Kołowa. W Kołowie pokręciłem dużo, nie wiedziałem którędy jechać, ostatecznie pojechałem dobrze, jednak za szybko zjechałem z niebieskiego na czarny. To był koniec. Myśląc że jadę dobrze wjechałem w istne bagno. :( Najpierw przekroczyłem jakiś strumień, prawie w nim przy okazji lądując, później pojechałem dalej czarnym. Pod liśćmi ukryta była cała masa pułapek. Najpierw wpadłem w mega dziurę, która niemal wyrzuciła mnie z siodła, a następnie wjechałem w bagno o głębokości jakichś 30-40cm. Na dodatek ten wodnisty szlam cuchnął stęchlizną... Bosko. Obręcze ubłocone, hamować się nie dało, lewy but mokry i ubłocony. Dalsza część trasy wyglądała identycznie, stwierdziłem, że pierdziele. Wracam, przeprawiam się przez ww strumień z rowerem i co? Poślizgnąłem się na belce drewna i wpadłem do wody (tym razem czystej) drugim butem. Przy okazji wyczyściłem obręcze z błota, tak, że dało się hamować. Moje buty wydawały wesoły chlupot podczas chodzenia, zatrzymałem się na moment żeby je chociaż częściowo wysuszyć. Później wróciłem przez Kołowo, za Kołowem w prawo na żółty, najpierw fajny podjazd, później szerokie, niemal górskie serpentyny na zjeździe i do Klęskowa. Moja wczorajsza trasa pokrywała się może w 20% z rzeczywistą trasą maratonu. I sorki Paweł za wprowadzenie w błąd z tym czarnym koło Glinnej. To ja w tym miejscu się zgubiłem, myślałem że tamtędy trasa biegnie :p

Uczelnia

Czwartek, 7 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Stat
Wietrznie i bardzo ciepło... ;)

Po sklepach rowerowych czyli LX na tył

Wtorek, 5 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria Stat
Wszystko zaczęło się od urwanego haka przerzutki w środę 30 marca. Ostre ruszenie spod świateł, głośne chrupnięcie, nagle pedały uciekły spod stóp i leżałem na asfalcie. Efekty poza siniakami to urwany hak, skrzywiony wózek Alivio, jedno kółko przerzutki złamane, kilka szprych również oberwało więc koło do centrowania.
Po weekendowych próbach reanimacji tylnego Alivio, prostowaniu wózka i innych mniej bądź bardziej wymyślnych sztuczkach stwierdziłem, że to koniec. Jeździć się co prawda dało, ale na dłuższy dystans z czymś takim bym nie pojechał. Do Syncrosa, wahałem się między SLXem a LXem, ostatecznie wybrałem to drugie - solidniej wyglądał, masa podobna, sporo tańszy. Srebrny, więc średnio kolorystycznie pasuje, ale co tam. Był moment że XT chciałem brać, ale chyba nie będę pakował Bóg wie czego do tego roweru, bo się nie opłaca wszystkiego po kolei na wyższe grupy wymieniać. Po wyminie, regulacji - mała trasa, żeby wszystko przetestować. Gra ładnie i o to chodzi...