Bukowa

Sobota, 9 kwietnia 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Wycieczka
Jako, że 8 kwietnia pojawiła się trasa Gryf maratonu, postanowiłem zrobić mały rekonesans. Traski na stronie nie ogarniałem ze mocno, stwierdziłem że skoro wiem gdzie jest start, to trasa będzie oznaczona i nie będzie problemów. BŁĄD! :D Trasa jeszcze nie była ostatecznie oznaczona i masę czasu straciłem na poszukiwania.
Trasa: Najpierw czerwonym z Bukowego, później na zielonym, gdzie spotkałem Pawłów: sargatha i axisa. Bardzo miło było zobaczyć znajome twarze. ;) Rozmowa zeszła oczywiście na temat Gryfa, który rozegrał się dnia następnego oraz na nowy sprzęt w rowerze Pawła sargatha. Pojechaliśmy zielonym, wkrótce zmienił się na zielony+niebieski. Chłopaki niezłe tempo zapodali na podjeździe. Gdy szlaki się rozdzielały oni pojechali w prawo niebieskim w stronę Szmaragdowego, ja natomiast w lewo w stronę Kołowa. W Kołowie pokręciłem dużo, nie wiedziałem którędy jechać, ostatecznie pojechałem dobrze, jednak za szybko zjechałem z niebieskiego na czarny. To był koniec. Myśląc że jadę dobrze wjechałem w istne bagno. :( Najpierw przekroczyłem jakiś strumień, prawie w nim przy okazji lądując, później pojechałem dalej czarnym. Pod liśćmi ukryta była cała masa pułapek. Najpierw wpadłem w mega dziurę, która niemal wyrzuciła mnie z siodła, a następnie wjechałem w bagno o głębokości jakichś 30-40cm. Na dodatek ten wodnisty szlam cuchnął stęchlizną... Bosko. Obręcze ubłocone, hamować się nie dało, lewy but mokry i ubłocony. Dalsza część trasy wyglądała identycznie, stwierdziłem, że pierdziele. Wracam, przeprawiam się przez ww strumień z rowerem i co? Poślizgnąłem się na belce drewna i wpadłem do wody (tym razem czystej) drugim butem. Przy okazji wyczyściłem obręcze z błota, tak, że dało się hamować. Moje buty wydawały wesoły chlupot podczas chodzenia, zatrzymałem się na moment żeby je chociaż częściowo wysuszyć. Później wróciłem przez Kołowo, za Kołowem w prawo na żółty, najpierw fajny podjazd, później szerokie, niemal górskie serpentyny na zjeździe i do Klęskowa. Moja wczorajsza trasa pokrywała się może w 20% z rzeczywistą trasą maratonu. I sorki Paweł za wprowadzenie w błąd z tym czarnym koło Glinnej. To ja w tym miejscu się zgubiłem, myślałem że tamtędy trasa biegnie :p

Komentarze (1)

spoko, luzik i tak traska była usłana w większości takimi pułapkami, już je z Axisem przetrenowaliśmy :) wielu uczestników na trasie leciała na pysk po zaliczeniu takiej koleiny :)))

sargath 06:50 poniedziałek, 11 kwietnia 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ciwka

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]