Trasą Gryf Maratonu

Niedziela, 10 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Kategoria Wycieczka
Trasa
(trzeba tylko kliknąć na 30, wtedy się pojawi linia trasy, choć z odwrotnym kierunkiem jazdy. W rzeczywistości jechaliśmy zgodnie ze wskazówkami zegara)

Trasę jechałem z Tomkiem M. Zaczęliśmy około 13. Wcześniej dojechaliśmy z lewobrzeża trochę za mocno szarżując, później za mocno wzięliśmy pierwsze podjazdy i sił zaczęło brakować. Zresztą, co ja się będę tłumaczył, mocno mi spadła kondycja w terenie, kiedyś taka trasa to był pikuś, od początku roku sam asfalt z wyjątkiem dnia wczorajszego, to się odzwyczaiłem. Ale obiecuję poprawę. :D

Co mogę powiedzieć o trasie? Początek zaskoczył bardzo dużą ilością rozbitego szkła! Na szczęście to tylko incydent. Następne 10-12km było GENIALNE! Najpierw ciekawe zjazdy i podjazdy o których istnieniu nawet nie wiedziałem, później duży podjazd i... Piękny, absolutnie fenomenalny górski zjazd, dosłownie serpentyna wzdłuż dosyć stromego zbocza, szeroka może na metr albo nieco więcej, z masą drzew rosnących blisko niej i niemal przepaścią po prawej. Ruszyłem przodem bo Tommy narzekał, że ma końcówkę klocków i ich nie będzie nadwyrężał. Dałem się ponieść emocjom, czułem jak raz tył, raz przód mi ucieka. Szybka kontra, dohamowanie i złożenie się do następnego zakrętu. Głębokie pochylenie, balans ciałem i kolejny zakręt pokonany. Na prostej dokręcanie do dużej prędkości i kolejne hamowanie przed zakrętem. I tak w kółko. To 2-3 minuty najpiękniejszego zjazdu jaki jak dotąd zaoferowały mi okolice Szczecina! Bardzo zazdroszczę bikerom z dalekiego południa tego w jakich okolicach mają okazję pokręcić. Tam to pewnie wygląda ze sto razy lepiej! Niestety to najlepszy z niewielu fajnych zjazdów na trasie. Pozostałe za trudy podjazdów odwdzięczały się kocimi łbami które dawały niewiele prędkości i satysfakcji. W okolicach Glinnej zaczęła się walka z mocnym wiatrem i mocno osłabłem. Dopiero za Kołowem po wjeździe do lasu znów pojechaliśmy szybciej. To moje szczęście: jak z wiatrem to przez las, jak pod wiatr to przez pola :D Generalnie przejechaliśmy to w 2 godzinki, ale bez ciśnięcia do granic. Choć i tak trasa wymagająca. ;) Jak wróciłem do domu, to byłem wypompowany tylko nieco mniej niż po 331km do Kostrzyna. :p Teren robi swoje, teraz jest dobra trasa do katowania. :D

Komentarze (3)

Jak partyzant :)

Gryf 18:39 czwartek, 14 kwietnia 2011

Uciekasz do lasu ??:)

jurektc 19:21 wtorek, 12 kwietnia 2011

Gratuluję, dałeś radę! :* A trasa maratonu robi wrażenie. ;)
Podoba mi się Twoja relacja. ;D Z soboty również... ;p :* :)

Lui ;) 05:58 poniedziałek, 11 kwietnia 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zwina

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]