Treningowo raczej, bo trasa już objeżdżona, więc nie było nawet czego zwiedzać. ;]
Droga rowerowa od Siedlec do Tanowa zapowiada się całkiem nieźle jak na kostkowy twór, choć można by usunąć z niej wielkie kopce piachu. Można przez nie śmignąć ryzykując wywrotkę (zwłaszcza przy cienkich oponach), ale przez niektóre trzeba rower przeprowadzić. Od Tanowa droga bardzo dobra, przez jakieś 40 minut, czyli do momentu przekroczenia granicy minęło mnie może 5 samochodów. Wśród nich był jeden Polak który minął mnie o jakieś 20cm i czterech Niemców, którzy mijali mnie praktycznie jadąc po lewym poboczu (czyli jakieś 5 metrów odstępu). No ale do kultury ruchu nasi kierowcy zdążyli mnie już przyzwyczaić.
Od Hintersee do Glashutte wiedzie bitumiczna droga rowerowa, równa jak stół choć trochę zabrudzona gałązkami i szyszkami. Do samego Locknitz jechałem już drogą, która była cała połatana, zupełnie jak w Polsce. Z tą różnicą, że przejeżdżając przez te łaty nie czuło się żadnej nierówności! W połowie drogi między Locknitz a Lubieszynem teren robi się mocno pagórkowaty, sporo sił idzie jeśli chce się ten odcinek pokonać szybko i sprawnie.