Złocieniec

Niedziela, 25 marca 2012 · Komentarze(5)
Kategoria Wycieczka, 101-200km
Kilometrów miało być sporo więcej, ale wyszło jak wyszło...

O 8 spotkanie na Moście Długim, kilka minut poczekaliśmy dodatkowo na ewentualnych spóźnialskich. Nikt więcej nie dojechał, była nas trójka - Piotrek, Andrzej i ja.
Najpierw Dąbie, Wielgowo i betonówką do Chociwla. Nie wiem co mi się stało, ale jechało mi się koszmarnie opornie. Ostatnio robiłem remont generalny roweru i to była pierwsza dłuższa trasa. Coś nie grało, bo rower nie chciał jechać. Może się to wszystko rozjeździ z czasem, ale wówczas nie byłem zbyt zadowolony z siebie. Deptałem po pedałach, a ciężko było przekroczyć 30km/h :/

Dalej pojechaliśmy tak samo jak dwa tygodnie wcześniej do Ińska (przez Kamienny Most). Tam pierwszy dłuższy postój, pojadłem trochę ryżu, bananek, cola ale niewiele to pomogło. Z Ińska pojechaliśmy na Oleszno do Złocieńca. Trasa bardzo piękna, wyszło słońce (z rana były tylko chmury), co chwila pojawiało się jakieś jeziorko. Jechaliśmy sporą część trasy koło poligonu wojskowego. Piotrek co chwila opowiadał nam historie i ciekawostki o miejscach koło których przejeżdżaliśmy - nic dziwnego, w końcu zna te rejony jak własną kieszeń. Trasa bardzo wymagająca kondycyjnie, co chwila podjazdy i zjazdy, więc można było się konkretnie napracować... ;) Rękoma też trochę popracowałem obsługując pompkę, bo na trasie Ińsko-Złocieniec dwa kapcie złapałem. Pierwszy na czymś ostrym (winowajcy nie znalazłem), natomiast drugi na własne życzenie - zapasowa dętka miała już łatkę, która powolutku przepuszczała powietrze, przez co po 10km kolejny postój. W Złocieńcu kolejny postój, głównie ze względu na mnie, bo już byłem dosyć zmęczony, a rower dalej opornie się toczył...
Ze Złocieńca pojechaliśmy do Drawska Pomorskiego krajówką, bo robiło się już późno. Na stacji paliw za Drawskiem dopompowałem oponę do 5 atmosfer, bo ręczną pompką nie da się tak mocno. To trochę poprawiło sytuację, rower przyspieszył, ale nie na długo - 4-5km przed Węgorzynem kolejny kapeć. Przyznam szczerze, że przez moment chciałem rzucić rower do rowu i wracać pieszo... :P W dodatku Piotrka bardzo rozbolały kolana, a z tym jak wiadomo nie ma żartów (zwłaszcza u rowerzystów) i ogłosił, że w Runowie Pomorskim łapie pociąg. Ja z Andrzejem łataliśmy dętkę, Piotrek zadzwonił do dziewczyny, żeby rozkład sprawdziła. Chciałem napompować oponę, ale kolejny pech - pompka wysiadła :/ Piotrek pożyczył mi swoją ;) Generalnie robiło się późno, mi brakowało już sił i chęci, więc stwierdziłem, że Piotrek nie wraca sam. Tylko Andrzej był dalej rządny wrażeń i pojechał dalej (zrobił 270km! :D ), my natomiast pojechaliśmy do Szczecina rewelacyjnym autobusem szynowym marki Pesa :D Wygodnie i szybko.
Teraz muszę trochę pojeździć Krossem i sprawdzić co z nim nie tak. Teoretycznie jak się zakręci korbą i kołami, to toczy się toto nienajgorzej, ale podczas jazdy jest nieciekawie. :)
Po wycieczce uczucia mieszane - fajna trasa, towarzystwo i dystans niezgorszy, ale nie lubię w ten sposób zmieniać planów i wracać pociągiem. No i te trzy kapcie...

Komentarze (5)

Lewy,juz wiem że należy Ciebie omijac z daleka ::):))

jurektc 21:43 wtorek, 27 marca 2012

podziw !

jarrek-removed 17:41 wtorek, 27 marca 2012

Seba - góral ale obuty w 1,5 calowe semislicki, więc to tłumaczy średnią.
Arek - na razie nie naprawiam, zobaczę jak się sytuacja rozwinie, może się rozjeździ ;)
Gratulować czego? Już inżynier, jeśli o to chodzi... :D

lewy89 22:03 poniedziałek, 26 marca 2012

To ty może nie naprawiaj tego roweru :P
Swoją drogą, mimo wszystko gratki.
PS. Można już gratulować?

AreG 21:04 poniedziałek, 26 marca 2012
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sobot

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]