Wkrzańska zimą

Sobota, 11 lutego 2012 · Komentarze(5)
Kategoria Wycieczka
Relację dodaję z małym poślizgiem... ;)

Spotkanie pod pomnikiem Czynu Polaków o 10:00. Dotarłem na czas, chociaż na ubieraniu i szykowaniu się zeszło mi wyjątkowo dużo czasu. To jest niestety spora wada jazdy zimą. :P
Na miejscu stawili się Monter, Ruda Baśka, dosłownie chwilę później dojechał jeszcze Jaszek, którego widziałem w oddali, jak jechałem na miejsce.


Spod Trzech Orłów przez Park Kasprowicza, Arkonkę dojechaliśmy na Głębokie, gdzie spodziewaliśmy się zastać Siwobrodego. Był on już tam wcześniej, jednak skutek małego nieporozumienia postanowił wyjechać nam na przeciw. Niestety zrobił to inną drogą... ;) Po szybkim telefonie zawrócił i szybko stawił się na miejsce. Była nas już dzielna piątka, gotowa stawić czoła trudnym warunkom jakie zapanowały ostatnimi czasy w Puszczy.



Przez Wkrzańską pojechaliśmy niebieskim szlakiem, po pewnym czasie osiągając idealne, małe jeziorko. Idealne, aby trochę poszaleć na lodzie... ;)



Zabawa była przednia, poślizgi, drifty, gwałtowne próby przyspieszania z mieleniem tylnym kołem w miejscu, hamowanie z zablokowanym przodem. :D Radochy miałem co niemiara - jak tu nie kochać zimy na rowerze. Na chwilę wygłupów na lodzie dała namówić się jeszcze tylko Basia, reszta panów rozmawiała sobie, robiła trochę zdjęć i filmów i za nic na świecie nie chciała wskoczyć na rower. Ich strata... :D

Z Puszczy wyjechaliśmy w Pilchowie, gdzie Siwobrody pokazał nam miejscowe centrum sportu (chyba tak to można nazwać, co nie? :D ). Przerwa, herbatka, jedzenie, trochę Siwobrodowego pysznego soku z gumijagód który rozgrzał mnie znacznie szybciej niż dwie nakrętki gorącej herbaty z termosu. Po przerwie Siwobrody oświadczył, że dalszą część podróży sobie daruje. Próbowaliśmy namówić go jeszcze na kilka dodatkowych kilometrów ale uparł się... ;)

Pojechaliśmy lasem w stronę Bartoszewa. Początkowo totalną dziczą, później czerwonym szlakiem. W międzyczasie skręciliśmy na Grzepnicę, jadąć początkowo szlakiem, później prosto przez las bez drogi. Śnieg zakrył wszystkie nierówności więc dało się jechać. Momentami praktycznie zero śladów bytności ludzkiej, jedynie tropy zwierzyny. Dotarliśmy do Rowu Wołczkowskiego który zablokował nam drogę na wprost. Chwila przerwy na zdjęcia i pojechaliśmy (niektórzy poszli, bo było bardzo nierówno) do majaczącego w oddali mostku.



Dalsza część drogi wiodła rozjeżdżoną, płytową drogą, którą dojechaliśmy ponownie do Grzepnicy. Dalej przez Bartoszewo, Pilchowo do Szczecina. Z ekipą pożegnałem się na Głębokim, bo musiałem na 16 oddać siostrze aparat, bo na studniówkę potrzebowała.

Ekipo, dzięki za wspólną jazdę i towarzystwo. Szczególnie dla Basi i Jaszka za zdjęcia i filmy z jeziora, bo akurat Lui chciała mnie zobaczyć jeżdżącego... ;) Więc się świetnie złożyło. A... i dzięki Siwobrody za soczek. ;)

Bonus1: Relacja Jaszka

Bonus2: Relacja Siwobrodego

Komentarze (5)

Widać ,że nieźle się bawiliście póki co jeszcze w zimowej szacie ;)

giorginio12 17:07 środa, 22 lutego 2012

Oj tak, filmik podobał się i to bardzo, świetny! :* ;)
Widać po zdjęciach i samej relacji, że wspaniała wyprawa... :)

Lui ;) 10:52 wtorek, 21 lutego 2012

Zima fajna jest, póki nie przyjdzie odwilż:P

kundello21 23:44 poniedziałek, 20 lutego 2012

I tylko towarzysze wycieczki wiedzą, ile trudu kosztowało Cię upolowanie dwóch łabędzi na przedostatnim zdjęciu :-)

Jaszek 21:31 poniedziałek, 20 lutego 2012

Mały poślizg, jak na zimę przystało, ale... ;)
Widać, wycieczka udana i nawet śnieg, oraz mróz nie zaszkodził, byś wybrał się rowerem na szaleństwo po lodzie:)

rowerzystka 21:10 poniedziałek, 20 lutego 2012
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa trzad

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]