Bukowa z przygodami
Poniedziałek, 18 kwietnia 2011
· Komentarze(6)
Kategoria Wycieczka
Pogoda dziś wyjątkowo piękna, ponad 20 stopni w cieniu, w słońcu o wiele więcej, prawie bezwietrznie. Szkoda tylko, że na uczelni miałem siedzieć 8 godzin. Ale moja zmyślna grupa coś na to poradziła. Wchodzę na uczelnie, witam się i słyszę, że to odwołane, to przełożone i za dwie godziny kończymy. ;P Pierwsza myśl: ROWER!!! :D Jak zwykle do Bukowej pojechałem, postanowiłem pokręcić się nowymi szlakami.
Dziś kilka ciekawych rzeczy mi się przydarzyło. Spotkałem duże stado jeleni: jadę dość szybkim, brukowanym zjazdem i przede mną na drogę wyskakuje mi jeleń. Zaraz za nim następny. Ostre hamowanie przodem, tył już w powietrzu, ale udało się zatrzymać jakieś 10 metrów przed miejscem gdzie przebiegały. Śmignęło już jakieś 7 sztuk, gdy na drogę wybiegł dorodny samiec i stanął! Patrzy na mnie, chrząka, parska. Myślę sobie: jak na mnie ruszy to kaplica, ostatniego człowieka widziałem jakieś 40 minut wcześniej, więc pomocy znikąd nie dostanę. A byku tak na oko ze 300kg, poroże wielkie... Za nim przebiegała tymczasem reszta stada. Tak się skurczyłem, że niby malutki, niegroźny i niepozorny, starając się go za wszelką cenę przekonać, że szkoda na mnie fatygi. Stado przebiegło, dłuższą chwilę jeszcze postał i pobiegł za resztą. Ja również postanowiłem się oddalić, ale gdy odjeżdżałem spojrzałem w prawo - stał na szczycie wzniesienia i obserwował mnie. Ale już się rozpędzałem, więc raczej by mnie nie dogonił. Zwłaszcza że zjazd dosyć stromy, z adrenaliną spokojnie dokręciłbym do ponad 50... :D To miałem bliskie spotkanie pierwszego stopnia, przyznam, że trochę strachu się najadłem.
Parę minut później, jadąc sobie w totalnej dziczy, wąską ścieżką, nawet nie szlakiem spojrzałem w prawo, a tam choinka. Nie było by w tym nic dziwnego, tylko, że była ona przybrana ozdobami jak na Boże Narodzenie. :P Nawet uwieczniłem ją na marnej jakości zdjęciu:
Nadal nie pojmuję, jak, po co i dlaczego ktoś tak ją przyozdobił. Jeszcze rozumiem przy jakimś uczęszczanym szlaku, ale w takim bezludnym miejscu?
Poza tym jedna gleba była, na grubej gałęzi, koło się ześlizgnęło i tyle. Ale, nie pierwszy, nie ostatni raz. Tym razem bez szkód się obyło... ;)
Dziś kilka ciekawych rzeczy mi się przydarzyło. Spotkałem duże stado jeleni: jadę dość szybkim, brukowanym zjazdem i przede mną na drogę wyskakuje mi jeleń. Zaraz za nim następny. Ostre hamowanie przodem, tył już w powietrzu, ale udało się zatrzymać jakieś 10 metrów przed miejscem gdzie przebiegały. Śmignęło już jakieś 7 sztuk, gdy na drogę wybiegł dorodny samiec i stanął! Patrzy na mnie, chrząka, parska. Myślę sobie: jak na mnie ruszy to kaplica, ostatniego człowieka widziałem jakieś 40 minut wcześniej, więc pomocy znikąd nie dostanę. A byku tak na oko ze 300kg, poroże wielkie... Za nim przebiegała tymczasem reszta stada. Tak się skurczyłem, że niby malutki, niegroźny i niepozorny, starając się go za wszelką cenę przekonać, że szkoda na mnie fatygi. Stado przebiegło, dłuższą chwilę jeszcze postał i pobiegł za resztą. Ja również postanowiłem się oddalić, ale gdy odjeżdżałem spojrzałem w prawo - stał na szczycie wzniesienia i obserwował mnie. Ale już się rozpędzałem, więc raczej by mnie nie dogonił. Zwłaszcza że zjazd dosyć stromy, z adrenaliną spokojnie dokręciłbym do ponad 50... :D To miałem bliskie spotkanie pierwszego stopnia, przyznam, że trochę strachu się najadłem.
Parę minut później, jadąc sobie w totalnej dziczy, wąską ścieżką, nawet nie szlakiem spojrzałem w prawo, a tam choinka. Nie było by w tym nic dziwnego, tylko, że była ona przybrana ozdobami jak na Boże Narodzenie. :P Nawet uwieczniłem ją na marnej jakości zdjęciu:
Nadal nie pojmuję, jak, po co i dlaczego ktoś tak ją przyozdobił. Jeszcze rozumiem przy jakimś uczęszczanym szlaku, ale w takim bezludnym miejscu?
Poza tym jedna gleba była, na grubej gałęzi, koło się ześlizgnęło i tyle. Ale, nie pierwszy, nie ostatni raz. Tym razem bez szkód się obyło... ;)