Dziś z rana, korzystając z dnia wolnego, przeprowadziłem wszystkie potrzebne naprawy powypadkowe, przy okazji wyregulowałem hamulce z przodu. Dzięki temu Kross dalej będzie nabijał kilometry i wiózł mnie tam, gdzie zapragnę... ;) Trochę za niskie ciśnienie w oponach dobrałem, bo na zakrętach rower pływał (i nie chodzi o to, że ogólnie jest ślisko).
Jazda zakończona wypadkiem... ;P Oczywiście nie z mojej winy, bo ja nie powoduje wypadków. W sumie nic groźnego, tylko siodełko przetarte. Jak wracałem do domu, to pękł jeszcze hak przerzutki. Obejrzałem to miejsce i przestraszyłem się, że rama też w tym miejscu jest pęknięta. Oglądając w domu na spokojnie, okazało się, że aluminium jest w tym miejscu porysowane i wygląda na pęknięte, ale na szczęście wszystko oki. Trochę kasy od kierowcy dostałem, więc w zasadzie bez strat. U niego gorzej, bo kierownicą mu przejechałem po całej długości samochodu - porysowane tylne drzwi, przednie drzwi i kawałek przedniego błotnika... :D Pewnie kilkaset zł u lakiernika zostawi (no chyba że AC miał). Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przez całą sytuację, na siłkę nie zdążyłem. :(