Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:669.31 km (w terenie 41.75 km; 6.24%)
Czas w ruchu:27:22
Średnia prędkość:24.46 km/h
Maksymalna prędkość:68.20 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:39.37 km i 1h 36m
Więcej statystyk

Uczelnia, Wkrzańska

Czwartek, 12 maja 2011 · Komentarze(1)
Kategoria Wycieczka
Miodowa-> sporo Wkrzańskiej-> zjazd Miodową (żwir)-> dwie pętle wokół Głębokiego-> spotkanie z dwoma Pawłami (sargath i axis) i ich kolegą. Trochę pogadaliśmy sami wiecie o czym (ach te rowery... :D)-> podjazd pod Miodową-> zjazd-> Arkonka-> Błonia -> dom.

I jeszcze rekord prędkości na zjeździe na czerwonym szlaku we Wkrzańskiej - 68.2km/h :D

Do Pobierowa

Poniedziałek, 2 maja 2011 · Komentarze(4)
Kategoria Wycieczka
Trasa:
/

Na majówkę znajomi pojechali samochodami a ja uparłem się, że pojadę rowerem :D W poniedziałek rano wstaje, patrzę za okno, a tam drzewa nie rosną już pionowo, a pod kątem 45st. Myślę sobie: "No, będzie ciężko" Z resztką nadziei sprawdzam prognozę - niestety, wiatr będzie przez niemal cały dzień i będzie mi wiał idealnie w buziuchne. No nic, szybkie śniadanie, ostatnie przygotowania i wyjazd ok 8:30. Jazdę miałem zaplanowaną na jakieś 4 godziny, a wyszło nieco ponad 5. Postanowiłem nie jechać "krajówkami" a drogami wojewódzkimi i powiatowymi. To był dobry wybór, asfalt rozsądnej jakości a zdarzyło się, że przez godzinę nie minął mnie samochód. W zasadzie tylko w Goleniowie i w okolicach Świerzna był spory ruch. Generalnie nie zwiedzałem, zatrzymywałem się na krótko. Wiatr strasznie dusił, jazda w pojedynkę była mocno wymagająca, czasem udawało mi się dokręcić do 22-24km/h a tu jeden silny podmuch wiatru niemal mnie zatrzymywał. Dojechałem wykończony, ale wystarczyło pół godziny i już byłem względnie wypoczęty. Trasa i wiatr bardziej wypompowały mnie psychicznie niż fizycznie. Nie lubię sytuacji kiedy kręcę a stoję, ale życie jest jakie jest, więc trzeba jeździć i w takich warunkach. ;)

Do dystansu dodałem też kilka km zrobionych w samym Pobierowie dnia następnego, gdyż zapomniałem zapisać stan i wyzerować licznik. Leśne szlaki bardzo sympatyczne.

Powrót też miał być na rowerze, ale rozłożyła mnie choroba (konwencjonalna a nie ta dnia wczorajszego :P) i zabrałem się z kolegą samochodem. A szkoda, bo tym razem północno-wschodni wiatr by mi bardzo pomógł... ;)